(zmiana
narratora)
Kocha
go. Śmiał się w nim zakochać. I miał czelność przyznać mi się
do tego. Spojrzał mi prosto w oczy i powiedział:
- „Kocham go.”
A
ja poczułem się, jakby ktoś dał mi z liścia.
Ja
też kiedyś go kochałem, pamiętam to dobrze. Chciałem mu siebie
dawać i dawałem, ale on nigdy nie chciał brać. A ja go tak
kochałem...
A
mój mały braciszek? Co on może wiedzieć? Twierdzi ze go kocha,
ale za rok mu przejdzie, tak jak i mi przeszło.
- Soubi, wyjdź – poprosiłem – muszę z nim porozmawiać. Sam!
Widać
było że nie chce zostawiać go samego ze mną. Jednak pokiwał
tylko głową, rzucił „cześć” w jego stronę i wyszedł.
- Ritsuka, nie powinieneś z nim być – powiedziałem szczerze będąc pewny swojej racji.
(zmiana
narratora)
- Jak śmiesz mi mówić, co mam robić?! - rozgniewałem się – Ja ci nie mówię z kim masz być!
- Zauważ że ja jestem dorosły.
- A ty zauważ że nie jesteś moim ojcem i że nie było cię cztery lata!
- Ale teraz jestem!
- To nie zmienia faktu że nie było ciebie tyle czasu i że nic nie wiesz!
Chyba
przesadziłem... Tak przesadziłem.
- Może i mnie nie było, ale to nie zmienia faktu że życie i Soubiego trochę znam.
- Może i znasz. Ale nie zerwę z nim tylko dlatego że ty mi tak mówisz.
Westchnął.
Obydwaj jesteśmy uparci, to nasza cecha rodzinna.
- Ritsuka. Czasami trzeba posłużyć się rozumem, a nie sercem.
- Ale jak ja nie chcę? Jak nie nie chcę posługiwać się rozumem w tym przypadku?
- Ja wiem że teraz nie chcesz...
- Nie ja w ogóle nie chce – byłem uparty i zawzięty, jak zawsze zresztą.
- Ritsuka zrozum to wreszcie – spojrzał mi w oczy – ten związek i tak nie ma przyszłości. Ty się tylko zaangażujesz a on znajdzie sobie kogoś starszego na twoje miejsce, bo w końcu stwierdzi ze jesteś mały i dziecinny.
- On nigdy tak nie powie!
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Nie wiem, ale jestem pewny że czegoś takiego mi nie powie.
Wiem
to idiotyczne. Ale wiem że mi tego nie zrobi, po prostu to wiem.
Przecież Soubi nie jest taki.
Oczywiście
nie wykluczam że mógłby się w kimś innym zakochać i mnie
zostawić. Ale powodem nie byłoby to ze jestem młodszy, a już na
pewno że dziecinny.
- Ritsuka, opamiętaj się. Ty masz piętnaście lat , a on dwadzieścia. To samo w sobie brzmi śmiesznie.
- Mówisz to tak jakby to było nie wiadomo ile, a przecież są małżeństwa które mają różnice w wieku dziesięcioletnią, piętnastoletnią, dwudziestoletnią...
- Ale to są dorośli ludzie!
- A ja jestem smarkaczem któremu różnic pięciu lat nie przeszkadza!
- A nie przyszło ci do głowy że jemu chodzi o sex?
Zatkało
mnie. A jeśli przez te wszystkie lata chodziło mu tylko o to? Jeśli
w swojej wyobraźni już dawno wyobraził sobie że mnie zerżnie? Że
pozbawi mnie dziewictwa? O cholera!
- Nie to nie o to chodzi...
- Ritsuka pomyśl! Dwudziestolatek, hormony mu buzują, nie kochał się od czterech lat, jak ja go znam. Chłopcy w tym wieku głównie o tym myślą, sam zobaczysz.
- Seimei...
- Przemyśl to, nie chcę by cię skrzywdził.
- Seimei... a jeśli jemu naprawdę o to chodzi?
- To nie zgadzaj się na to. Wszystko ma jakieś granice. - spojrzał mi w oczy – do tego trzeba dojrzeć. Zresztą to i tak za szybko. Dopiero co uświadomiłeś sobie uczucia do niego. A jeśli będzie nalegał, to świadczy to tylko o tym że mam rację.
Zastała
cisza. Boże żeby on tylko nie miał racji. Nie zniósłbym tego.
- Seimei opowiedziałbyś mi jak poznałeś Shinarę?
- No dobrze... ale to trochę długa i troszkę szokująca historia – jakbym słyszał Soubiego – to było dwa lata temu. Ukrywałem się jeszcze trochę, choć już w zasadzie nie miałem się czego bać (…) Matt mój przyjaciel, zabrał mnie, w ramach wyrwania się z domu, do klubu ze striptizem.
- Co?!
- No dobra to był jego wieczór kawalerski a nie jakiś tam wypad.
Nie
skomentowałem tego.
- Tamtej nocy było dużo dziewczyn. Większość to były puste lalki którym się nie chciało uczyć, a to był łatwy sposób na dobrą kasę. I była tam ona. Różniła się od nich wszystkich. Nie pozwalała się dotykać i nie robiła wszystkiego za pieniądze. Pomimo swojego zawodu, miała do siebie szacunek, wiem że to brzmi absurdalnie... zaciekawiła mnie sobą. Nad ranem kiedy już wyli wszyscy pijani, zacząłem z nią rozmawiać. O życiu, rodzinie i o tym dlaczego to robi. I wtedy właśnie okazała się być bardzo wartościową dziewczyną...
- Skoro była, jest taka wartościowa to czemu wybrała taki zawód? - zapytałem.
- Myślę że sam powinieneś ją o to zapytać.
- Rozumiem – chyba.
- Jest już późno, starczy na dzisiaj. Jutro masz szkołę.
- Tak... - po tym wszystkim i tak nie zasnę...
- Chce się jutro z tobą spotkać. Chcę cię oficjalnie spotkać z Shinarą.
- No ale nie od razu po szkole, chcę jeszcze porozmawiać z Soubim.
- Ok.
Podał
mi wizytówkę na której było napisane:
Isakuro
Kaibara
dziennikarz
- Dziennikarz? - zapytałem.
- Tak, wiesz dobrze jak mnie zawsze ciągnęło do słowa pisanego...- uśmiechnął się. - Ale i tak robię to dla kasy, po pracy piszę swoje własne powieści – powiedział z dumą. Zawsze, odkąd pamiętam, chciał coś takiego robić. - Na odwrocie wizytówki jest mój numer.
- Dzięki.
I zostałem sam. Byłem wściekły, sam nie wiedziałem czemu. Waliłem
w poduszki leżące na moim łóżku.
Mój
brat, mój brat którego kochałem najbardziej na świecie. Mój „nie
żyjący” brat który jednak żyje.
Łzy
same cisnęły mi się do oczu...
Mówił
mi kiedyś, że zawsze będziemy razem. Że nigdy mnie nie zostawi.
KŁAMCA! Fałszywy kłamca!
Zostawił
mnie samego z Soubim, i myślał że to załatwi sprawę!
Rano
obudziłem się ze spuchniętymi oczami. Płakałem pół nocy. Dziś
nie idę do szkoły, są rzeczy ważne i ważniejsze. Muszę
porozmawiać z Soubim, koniecznie.
Umówiłem
się z nim w naszym parku. Wyszedłem z domu o takiej porze jakbym
szedł na trzecią godzinę do szkoły. Przynajmniej nie będę mieć
problemów w domu że wagaruje. Co ja mówię, i tak bym ich nie
miał.
Moja
ulica jest dziś wyjątkowo dziwna. Za każdym domem, wydaje mi się
że widzę Seimeia, jak się przede mną chowa przy grze w chowanego.
Zawsze udawał że jest w tym beznadziejny i chował się tak że bez
problemu go znajdywałem.
A
za tym domem zawsze bawiliśmy się w berka...
Ile
zapomnianych wspomnień obudziło się we mnie tamtego dnia...
W
parku czekał już na mnie Soubi. Mój Soubi.
Stał
pod naszym drzewem w swoim fioletowym płaszczu, okularach i
kremowych rurkach. Szyje miał owiniętą w długi zielony szali.
Wyglądał świetnie, bez dwóch zdań. Jak zawsze zresztą, w tym
swoim koku.
Podbiegłem
do niego i przytuliłem go mocno, jak młodsze rodzeństwo dawno nie
widzące starszego brata. A on pogłaskał mnie po włosach.
Ta
akcja z moim bratem, to dla niego też musiało być spore przeżycie.
- Ritsuka muszę ci coś powiedzieć.
- Co takiego?
- Rozmawiałem z Seimeiem... Chce żebyśmy przestali się spotykać.
Spojrzałem
mu prosto w oczy.
- A ty?
- Oczywiście że nie chcę...! Ale to jednak twój brat...
Osłupiałem.
- Nie mów mi proszę, że chcesz ze mną zerwać, tylko dlatego że jemu się tak podoba! - zabolało mnie to – Nie mam zamiaru! SŁYSZYSZ?! NIE MAM ZAMIARU NISZCZYC TEGO CO JEST MIĘDZY NAMI!
Otworzył
szerzej oczy, chyba się tego po mnie nie spodziewał.
Znowu
przytuliłem się do niego.
- A jak będzie chciał nas rozdzielić.
- Niech spróbuje. I tak mieszka daleko.
- Tak... - powiedział tak jakby coś wiedział.
Postanowiłem
nie wnikać.
- Ritsuka! Soubi! - zawołał Seimei, co on tu w ogóle robi?
Odskoczyliśmy
od siebie jak oparzeni.
- Mogę z tobą porozmawiać? - zwrócił się do mnie Seimei – SAM – warknął w stronę Soubiego.
- Cześć Ritsuka. - nawet nie dał całusa na pożegnanie, po prostu zwiał przed moim bratem...
- Słyszałem waszą rozmowę. - powiedział jak mój chłopak był już daleko – Nic nie mów, chodź usiądźmy.
Usiedliśmy
na jednej z parkowych ławek. W tym parku było cicho, nawet głupie
wrony nie krakały.
- Jak tam w domu? - zapytał jakby się o to wczoraj nie pytał – Nie odpowiadaj. - chyba sam stwierdził że to głupie pytanie – Ritsuka – spojrzał mi w oczy - Chcę być ze mną zamieszkał ze mną i Shinarą.
- Co?
- Chcę zostać twoim prawnym opiekunem, ba. Nawet już załatwiłem formalności. Dali mi to bardzo łatwo, zwłaszcza że mamy matkę wariatkę, a ojciec, delikatnie mówiąc, ma cię gdzieś. Wystarczy tylko że się zgodzisz, a jeszcze jutro się do mnie wprowadzisz.
Zatkało
mnie.
- Ale jak matka dowie się że żyjesz...
- Nie dowie się. Jej i ojcu zostaną odebrane prawa rodzicielskie, a ja i Shinara je przejmiemy. Oni nic nie będą wiedzieć oprócz tego ze trafiłeś do rodziny zastępczej.
W
tym momencie wyobraziłem sobie, jak by to było żyć w kochającej
się rodzinie. W której nie jest się ciężarem, a rodzice się
kochają. Gdzie cię nie biją i nie obwiniają za nic. W rodzinie
gdzie wszyscy są szczęśliwi.
Aż
łzy popłynęły mi do oczu. Przytuliłem Seimeia do siebie i się
rozpłakałem . Pierwszy raz odkąd żyje, ktoś chciał się mną
zająć. Ktoś mnie chciał!
- Tak chcę.
Hej,
OdpowiedzUsuńopowiadanie jest fantastyczne, Soubi zakochał się w Ritsuka, no i jego uczucie zostało w końcu odwzajemnione. Okazało się, że śmierć Seimiego została ukartowania, ponieważ zadarł z niewłaściwymi ludźmi. Mam nadzieję, ze propozycja zamieszkania nie ma ukrytego dna, i Seimi nie każe Ritsukce przestać się spotykać z Soubi. Czekam już z niecierpliwością na kolejny rozdział...
Weny, weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Zajebiste!! <3
OdpowiedzUsuń