- Co za suka! - powiedziałem kiedy drzwi od mojego pokoju zamknęły się.
- Wróciłem! - usłyszałem na dole głos Seimeia.
- Mogę wejść?
- Wejdź.
- Ritsuka czemu tak do niej powiedziałeś? - kurczę momentalnie zrobiło mi się przykro. Dopiero pierwszy dzień "bycia ojcem", o ile można tak powiedzieć, a już ma ze mną problemy wychowawcze.
- Bo mnie zdenerwowała!
- I dlatego powyzywałeś ją od dziwek?!
- Jest dziwką to tak ją nazywam.
- Ona nie jest dziwką!
- Tak, striptizerką i na dodatek się ubiera jak by była...
- Wiem że ubiera się dość... wyzywająco - albo nawet wulgarnie, tak ja bym użył tego słowa - nie da się ukryć, ale proszę nie mów tak do niej.
- Dużo ode mnie wymagasz.
- Ona nie jest taka jak myślisz. - spojrzał na sufit - Może ci się wydawać że jest wymalowaną lalą z dobrego domu, ale tak nie jest. Ona naprawdę dużo w życiu wycierpiała. Proszę - spojrzał mi w oczy - postaraj się z nią zaprzyjaźnić.
Chwila? Co ja gadam? Z tym babsztylem się nie da zaprzyjaźnić, ją można co najwyżej tolerować jak trzyma się odpowiednio daleko i za dużo nie gada.
- Dobrze.
- A i przeproś ją.
- Nie będę ją za to przepraszać!
- Ritsuka!
- Masz to zrobić!
- Ale Seimei...
- Powiedziałem! Do kobiet trzeba mieć szacunek, a jako że nasz ojciec nie był w stanie cię tego nauczyć to ja to zrobię.
- Proszę - spojrzałem błagalnie - nie każ mi tego robić...
- Ale to nie podlega żadnej dyskusji. - był nieugięty - Jak to zrozumiesz to idź na dół i ją przeproś, a jak nie to nie wychodź z pokoju do końca dnia.
Co on ode mnie wymaga?! To jest głupie! Mam ją przeprosić choć nie uważam by zależały jej się przeprosiny.
Przeczytałem do końca zaczętą książkę i stwierdziłem że mi się nudzi. Westchnąłem. Seimei wygrał. Idę ją przeprosić.
Zaszedłem na dół. Chyba gdzieś wychodzą. Seimei jest ubrany w garnitur i granatową koszulę , a Shinara miała na sobie równie elegancką sukienkę. Była ona czarna z ciemnoniebieskimi akcentami.
Wziąłem głęboki wdech. Podszedłem do niej. Już miałem ją przeprosić gdy zauważyłem na jej szyi coś czego z pewnością nie powinienem zobaczyć.
- Czy to naszyjnik babci Kim? - zapytałem obojga.
- Tak. - odpowiedział spokojnie - Należy mi się jako pierworodnemu. - przypomniał mi jakbym sam tego nie pamiętał.
- Dałeś jej naszyjnik babci Kim?! Najcenniejszą rzecz w naszej rodzinie?! Wisiorek przekazywany od trzech pokoleń?! - krzyczałem.
- Shinara proszę zostaw nas na chwilę samych.
- Jak mogłeś? - zapytałem.
- Pierworodny syn dostaje ten naszyjnik i oddaje go swojej wybrance. Tak było zapisane w testamencie babci Kim, tak było jest i będzie.
- Tak! Tyle że tamci dawali go swoim narzeczonym a nie... - Właśnie coś zrozumiałem, przecież dla niego tradycja też była bardzo ważna. Te stroje, kolacja o tej porze... - O mój Boże - przyłożyłem dłoń do ust - ty się chcesz jej oświadczyć!
- Nie wierzę... Seimei, jesteś pewny? - serio chcesz wyjść za tą zdzirę, serio?
- Jak nigdy w życiu. - powiedział chowając pudełko z powrotem do kieszeni - Ritsuka, ja ją kocham i nie wyobrażam już sobie życia bez niej.
- Rozumiem. - westchnąłem - Powodzenia.
- Ritsuka? - zapytał zrezygnowany - Nie masz mi tego za złe?
- Tego ze maz zamiar popełnić największy błąd w twoim życiu? Nie, nie mam ci tego za złe, skąd!
- Ritsuka...
- Wychodzę. - poinformowałem go, szczerze to to mało mnie obchodzi w tym momencie to czy on mi pozwala czy nie...
- Gdzie? - zapytał zrezygnowany.
- Do Soubiego - Seimei zacisnął usta.
- Prosiłem cię o coś...
- Ty mnie ciągle o coś prosisz!
- Idź tylko... - spojrzał na zegarek - nie nigdzie nie idziesz. Jest już późno, a ty jutro do szkoły idziesz!
Rano zobaczyłem na jej palcu pierścionek. Pogratulowałem jej i przeprosiłem tą dziwkę.
Szkoła była o wiele większa od mojej starej. Było tam z osiem klas drugich, sześć trzecich i chyba siedem pierwszych. W każdej klasie było po ok 30 osób co daje z jakieś pięćset osób? Dużo nowych twarzy i ten zamęt. Nikt się mną nie zainteresował, wszyscy pochłonięci swoimi sprawami. No może poza panem Nomurą, moim nowym wychowawcą.
Jestem trzydziesty trzeci w klasie i z tego co mi wiadomo to moja nowa klasa jest dość "problematyczna". Już na pierwszej lekcji byłe przerażony ich zachowaniem, zwłaszcza w stosunku do nauczyciela. Stado bydła normalnie.
Wszyscy byli krzykliwi, wyzywający, zupełnie inni od moich dawnych kolegów z klasy.
Jedyną która nie gadała na lekcjach i zupełnie nie brała udziału w tym "cyrku", była dziewczyna siedząca na samym końcu rzędu pod ścianą.
Miała ona krótkie blond włosy, trochę krótsze niż do ramion i niebieskie oczy. Ubrana była w zwykłe bladoniebieskie jeansy i białą trochę pomiętą koszulę.
Na przerwie obiadowej poszedłem do niej i przedstawiłem jej się.
- Cześć, jestem tu nowy, nazywam się Ritsuka.
- Cześć, jestem Aoi.
- Ty jesteś chłopakiem? - zdziwiłem się, jest taki delikatny i drobny, jeszcze bardziej niż ja! I do tego tej jego delikatne rysy twarzy - Przepraszam! - dopiero po chwili uświadomiłem sobie jak to musiało wyglądać.
- Nic się nie stało - uśmiechnął się do mnie - często biorą mnie za dziewczynę, nie gniewam się.
- Chcesz może ze mną siedzieć? - zapytał.
- Jasne. - uśmiechnąłem się do niego.
- Hej Aoi! To twoja następna ofiara? Oszczędziłbyś chociaż nowego.
- Nie odzywaj się Hiro! - Aoi zrobił się od razu czerwony ze złości - Po co tu przyszedłeś?!
Ludzie zupełnie nie zwracali uwagi na to co się dzieje dookoła, jakby byli przyzwyczajeni do tego. Jak można być aż tak obojętnym żeby nawet się nie odwrócić?
- No wiesz, ja jestem tylko miły dla naszego nowego kolegi. - Hiro udał niewiniątko i spojrzał na mnie - Powinien wiedzieć że zadaje się z pedałem.
Jak można się tak zachować? Upokarzać go przy nowo poznanej osobie? Do tego nabijać się z orientacji seksualnej? Czy wszyscy tak samo jak Hiro są tacy zacofani? Widać to mało inteligentni ludzie...
- Kto ci pozwolił tak do mnie mówić?! - Aoi podszedł do Hiro - NO KTO?!
Blondyn patrzył na niego spode łba. Był wściekły. Też bym był na jego miejscu.
- Aoi spokojne. - podszedłem do niego.
- Bardzo dobrze. Trzymaj tego pedała bo jeszcze się na mnie rzuci. - chłopak odwrócił się i poszedł dalej.
- Przepraszam cię za to... - powiedział cicho niebieskooki.
- Nie no co ty! To nie twoja wina! Ta cała scena to tylko i wyłącznie wina tego całego Hiro. Co on sobie w ogóle myśli? Za kogo się ma?
- Nie... nie przeszkadza ci to że... - zakasłał - że jestem... gejem? - zapytał patrząc na mnie niepewnie.
- Nie. Też nim jestem. - w zasadzie go nie okłamałem.
- N-naprawdę?
- Mam ci pokazać zdjęcie mojego chłopaka? - teraz to dopiero zbaraniał.
- Fajnie że chociaż ty jeden, w tej wielkiej szkole pełnej ludzi, akceptujesz mnie. Wszyscy inni którzy się dowiedzieli zachowują się jak Hiro. Boją się mnie lub się brzydzą, nie wiadomo czemu. Radzę ci się nie przyznawać do tego. - pokiwałem głową.
Jakie to smutne że w szkole pełnej ludzi można czuć się samotnie.
Aoi okazał się być super. Gadał o wszystkim otwarcie, za to nigdy nie wypytywał o życie prywatne, tylko grzecznie pytał czy chce o tym pogadać.
Na innej dłuższej przerwie wziął mnie na dach szkoły. Widoki były stąd piękne.
- Dlaczego się tu przeprowadziłeś? - zapytał, a ja otwarcie opowiedziałem mu o rodzicach, "śmierci" brata i o tym że już w zasadzie jest moim prawnym opiekunem.
- Masz rodzeństwo? - zapytałem.
- Nie, rodziców też nie mam.
- Przepraszam... nie wiedziałem...
- Skąd mogłeś wiedzieć? - zapytał z lekkim uśmiechem - Teraz nawet myślę sobie że lepiej nie mieć rodziców, niż mieć takich jak ty... - Aoi ma też jeszcze jedną zaletę, mówi o wszystkim otwarcie i szczerze co myśli - Wychowuje mnie babcia, to super kobieta...
- Opowiedz mi o swoim chłopaku. - poprosił.
- Soubi jest ode mnie starszy. Studiuje na pierwszym roku literaturę Japońską.
- Nie bałeś się że cię wykorzysta?
- Nie. - powiedziałem pewnie - On nie jest taki.
- Jak wygląda? - zapytał wyraźnie zaciekawiony.
- Ma tak z metr osiemdziesiąt pięć, może metr dziewięćdziesiąt... ma długie blond włosy i zielone oczy.
- Hm, ładny.
- Ej! To mój chłopak!
Też trochę przeżył, tak samo jak ja, ale pomimo tego cieszył się z życia. Z każdej najmniejszej drobnostki. Też bym tak chciał.
- Do jutra Aoi! - pomachałem mu na pożegnanie.
- Do jutra! - odmachał mi.
Odpowiedzi na wasze komentarze są pod ostatnim rozdziałem pod waszymi komentarzami, stwierdziłam że będę wam na nie odpowiadać :) Piszcie do mnie, chętnie wam odpiszę :)
Witam,
OdpowiedzUsuńhmm... rozdział dobry, czemu taki krótki? ;] zastanawia mnie czemu Soubi nie wpadł do Risuki jak brat wyszedł na tą kolację, w myśl zdania „Kota nie ma myszy harcują” ;D Nowa szkoła, pełno nowych twarzy, ale znalazł się ktoś z kim można porozmawiać i ten akcent bardzo mi się spodobał.. Postać Aoi'ego bardzo mi się spodobała... Będzie jakieś czułe przywitanie Soubi'ego? Z niecierpliwością czekam następny rozdział...
Weny, weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
świetnie, jak zawsze. <3 Pisz szybciutko kolejny rozdział. <3 Weeeeny! *--*
OdpowiedzUsuń