wtorek, 2 października 2012

Rozdział 2 - park


   Budzik zadzwonił. To już ranek. Dziś jest poniedziałek. Znowu szkoła. Nie to że jej nie lubię, oceny mam całkiem, całkiem zresztą rodzicom to i tak wszystko jedno czy zdam czy nie, więc się mnie o nie nie czepiają.
   Jest tam jednak moja wychowawczyni, która jak by to ująć? „Za bardzo się mną interesuje” Chce jak najwięcej o mnie wiedzieć. Chce odkryć co Soubi w którym się skrycie podkochuje we mnie widzi. On nie jest głupia, szybko się skapnęła co się kręci.
   Jest tam również moja koleżanka, jedyna jaką mam. Cała reszta dziewczyn zwyczajnie się mnie boi. Yuiko z kolei, bo tak jej na imię, się we mnie podkochuje. Nie udaję nawet że jest inaczej. Taak, jest moją jedyną koleżanką i w dodatku jedyną w klasie która nawet nie podejrzewa o nic w stosunku do mnie ze strony Soubiego. Ona albo jest ślepa, albo głupia, a jako że obydwie opcje są bardzo prawdopodobne to aż boję się odkryć która jest prawdziwa.
   W szkole zawsze siedzę w ostatniej ławce, na bakier trochę jestem. Na ogół mam gdzieś nauczycieli, jednak nie sprawiam im problemów. Nie gadam na lekcji, bo z kim? Nie rzucam papierkami, bo nie mam wrogów, również nie mam po co rzucać. Przeważnie siedzę w ławce i piszę żeby nie było że nic nie robię.    Na lekcjach często rozmyślam o wszystkim i o niczym.
   Przeważnie myślę o Soubim. O jego długich blond włosach. I o tym jego nieprzeniknionym spojrzeniu. O tym jak wygląda gdy ma włosy związane w wysokiego koka. O tym jak wygląda z okularami i bez nich. On jest śliczny to fakt.   Ale chyba nie powinienem tak często o nim rozmyślać.
   Lekcje w końcu się skończyły. Boże, jakie nudy.
   Przy bramie stał Soubi. Czekał na mnie jak zawsze z papierosem w ręku.
  • Mówiłem ci żebyś tutaj nie przychodził.
  • Mówiłeś, ale czy ja kiedykolwiek cię posłuchałem?
  • Nie, a powinieneś, przecież musisz spełniać moje rozkazy.
  • Tak ale tylko te sensowne.
   Jakby prośba o nieprzychodzenie pod moją szkołę ze względu na wychowawczynię była bezsensowna.
  • O tym nigdy nie wspominałeś. - wytknąłem mu.
  • Być może masz rację. - nie kłócił się ze mną, wyją ca to paczkę papierosów w celu wzięcia kolejnego.
  • Mówiłem ci żebyś nie palił przy szkole.
  • Mówiłeś. Tak sam jak ja mówiłem że możesz do mnie zadzwonić zawsze o każdej porze dnia i nocy, a i tak nigdy nie zadzwoniłeś... nawet nie napisałeś – dodał po chwili.
  • Jeśli sprawi ci to taką wielką przyjemność to dzisiaj do ciebie napiszę.
  • Tak, chcę – uśmiechnął się do mnie – ale chcę też spędzić tochę czasu z tobą, Ritsuka.
   Ucieszyłem się. To lepsza alternatywa niż siedzenie cały dzień w domu.
  • Wezmę tylko aparat i idziemy! - powiedziałem gdy szliśmy w kierunku mojego domu.
   Lubię robić zdjęcia, bo są dowodem, utrwalają daną chwilę. Uważam że wspomnienia zanikają, jeśli nie mamy czegoś co by nam przypominało daną chwilą. Dziś pomimo iż mam całą półkę z albumami z jego zdjęciami żałuję że nie mam ich więcej. Żałuję że nie zawsze zabierałem ze sobą aparat kiedy razem gdzieś wychodziliśmy. Mam w pewien sposób niedosyt zdjęć Seimeia. Jednak nie mam ani jednego zdjęcia moich rodziców. Nie zależy mi na posiadaniu zdjęć tych osób. Wiążą mnie z nimi tylko więży genetyczne, nic poza tym.
   Idziemy przez park. Jest naprawdę pięknie, pomimo że już jest jesień.
   Lubię przyrodę. Nie należy do nikogo, jest niezależna. Nie potrzebuje kogoś by być. Jest piękna i silna, pozostawiona sama sobie.
   Podziwiam ludzi niezależnych. Podziwiam Soubiego, który nie potrzebuje nikogo. Oprócz mnie, tak mi powiedział.
   Nic nigdy mi nie mówił o swoich rodzicach. Nie ma rodzeństwa, tak mi się przynajmniej wydaję. Ma tylko mnie i swojego kolegę ze studiów, z którym mieszka. Powiem szczeże, nie przepadam za tym gościem. Nie dlatego że na każdym kroku klei się do Soubiego, bo co mi do tego? Ale ma coś w sobie co mnie od niego odpycha.
   Jednak nie lubię świadomości że, że za tymi zamkniętymi drzwiami ich pokoju, on się dobiera do Soubiego. Nie to że mnie to obchodzi co oni tam ze sobą robią!  Ale co jak Soubi da się omotać tej ślicznej twarzyczce tego blondasa?!... nie no nie jest aż tak głupi... Po swoim wyglądzie wnioskuje że gustuje on jednak w szatynach. O czym ja myślę...

   A teraz znowu siedzę w szkolnej ławce, ostatniej w środkowym rzędzie, czyli tam gdzie zawsze. Przede mną siedzi Yuiko, co chwila się do mnie odwraca. Kiedy ta dziewczyna sobie daruje?
   Nauczycielka nieporadnie ucisza klasę. Na dobrą sprawę chyba nigdy jej się to nie udało.
   Dostałem esemesa. Dobrze że wyciszyłem telefon. Od Soubiego:
„Jesteś w szkole?”
   Bez zastanowienia odpisałem:
„tak”
„szkoda”
   Odpisał prawie od razu. „Ja też tego żałuję” pomyślałem patrząc po klasie.
„o której kończysz?”
   Napisał.
„Za dwadzieścia minut”
   Po co się będę bawił w godzinki? I tak chodzi mu o to za ile kończę, a nie o której. Przyjdzie po mnie...
„przyjdę po ciebie”
   Kto by się tego spodziewał?
   W sumie to dobrze że po mnie przyjdzie. Może znowu razem posiedzimy w parku? Kocham tam z nim siedzieć, zresztą on też. Sadza mnie wtedy sobie na kolanach i przeważnie całuję... Czyli robi coś czego ja z kolei nie lubię! Choć z drugiej strony jest to całkiem przyjemne... Co ja to mam jakieś rozdwojenie jaźni?! Powiedziałem! Nie lubię tak to robi i basta! Pomimo że jest to przyjemne, to nie nie lubię!
   Dzwonek zadzwonił.
  • Ritsuka! Chciałbyś może... - zaczęła nieśmiało dziewczyna. Pewnie sporo ją to kosztowało.
  • Nie mogę. - trochę niegrzecznie jej przerwałem. Trochę?
  • Soubi? - zapytała zawiedziona.
  • Tak.
   Wyszliśmy ze szkoły. Stoi. Oparty o bramę z papierosem w ręku.
   Ubrany był w golf w kolorze beżu, który przylegał do jego ciała. Do tego miał na sobie jasnoniebieskie rurki i czarne trampki. Wyglądał dobrze, jak zawsze zresztą.
   I te jego rozpuszczone długie blond włosy... i okulary które dodają mu powagi.
   Na mój widok uśmiechnął się lekko.
  • Witaj Ritsuka.
  • C-cześć. - zarumieniłem się lekko
   Dookoła nas stało stadko nastolatek które patrzyły na Soubiego wygłodniałym wzrokiem niczym pies na kość. Wszystkie sobie wmówiły że jestem jego młodszym bratem, dlatego niektóre do mnie zagadywały do mnie w celu zbliżenia się do „mojego brata”.
   W końcu ruszyliśmy. W ciszy szliśmy w kierunku naszego ulubionego parku, nawet nie uzgadnialiśmy tego ze sobą.
  Bez słowa weszliśmy pod koronę naszego ulubionego drzewa. Bez szemrania usiadłem na jego kolanach, i tak bym na nich wylądował.
   Przytulił mnie do siebie, tak dawno tego nie robił. Słodki zapach jego perfum drażnił moje nozdrza , a spokojne bicie jego serca uspakajało mnie.
   Wtuliłem się w niego jeszcze bardziej. Ciepło.
   Zimny jesienny wiatr utrzymuje się od tygodnia. Nie zapowiada się na poprawę.
  • Nie jest ci zimno? - zapytał czule.
   On tak samo dobrze jak ja wie że jestem „zimnokrwisty”.
  • Nie to ty przecież siedzisz na ziemi. - wyszczerzyłem do niego moją klawiaturę.
   Odwzajemnił mój uśmiech jednak prawie od razu spoważniał. Szkoda, bo ślicznie się uśmiecha. Zwłaszcza do mnie...
  • Nie mogę do ciebie przychodzić w tym tygodniu. - oznajmił krótko.
  • Dlaczego?! - spanikowałem. Czy postanowił w końcu dać sobie spokój? Czy w końcu znudziło mu się uganianie za mną?
  • Mam sporo roboty na studiach.
  • A – wyrwało mi się. Muszę mieć strasznie inteligentny wyraz twarzy, bo zaczął się ze mnie śmiać.
  • Jak ty słodko wyglądasz... cóż się dziwić, przecież jesteś jeszcze dzieckiem...
  • Jakim dzieckiem! Chodzę do drugiej gimnazjum! - nie jestem aż tak malutki, żeby mnie dzieckiem nazywać!
  • Dobra, niech ci będzie, nastolatkiem o dziecinnym wyrazie twarzy.
  • Skoro jestem takim dzieckiem, to dlaczego ci się podobam? Czyżbyś był pedofilem? - zapytałem prawie poważnie, w sumie to to pytanie chyba powinno paść dawno.
  • Ritsuka – spojrzał mi w oczy. Ach te jego oczy, one mącą mi w głowie... - ty tylko z wyglądu jesteś dzieckiem, za to jesteś bardzo dojrzały emocjonalnie. Może nawet tak samo jak ja?
   Zarumieniłem się. Nie powiem, miło mi jest to słyszeć z jego ust.
  • Ach gdybyś miał jakiś wpływ na swoje rumieńce, to zabroniłbym ci się przy mnie rumienić.
  • Dlaczego? To przecież naturalne. - puścił jednak moją uwagę mimo uszu i zaczął odpowiadać na moje pytanie.
  • Dlaczego? Bo jesteś słodki jak wisienka na torcie. Mam ochotę cię skosztować, delektować się twoimi ustami...
   On potrafi mówić jak nikt inny! Cóż powiedzieć, student literatury Japońskiej. Ile on się naczytał i napisał poematów i wierszy... ten romantyzm musiał mu się w końcu udzielić.
   Soubi nie potrafi powiedzieć zwyczajnie „fajnie” on powie „podoba mi się”, on nie powie zwyczajnie „cześć” za to usłyszysz „dzień dobry” albo „witaj” ZAWSZE!
   On ma klasę i piękny charakter oraz gust. Ma własne niepowtarzalne zdanie na każdy temat, nie zależy mu na opinii onnych. Jedyną opinią z którą się liczy jest moja.
   I te jego oczy! Wpatrzone we mnie jak w obrazek! Zawsze rozmarzone i szczęśliwe z mojej obecności. Znowu się we mnie wpatruje. W moje oczy, czarne jak węgiel.
  • Przepraszam – szepnął mi do ucha.
   Nie wiedziałem o co mu chodzi, do momentu w którym mnie pocałował.

***
Po raz kolejny roszę was, moich czytelników (mam nadzieję że istniejecie tak w ogóle xD ) o komentarze! no bo ja nie wiem czy to jest dobre czy nadaje się do d... kosza znaczy się :D dlatego, piszcie, piszcie, piszcie!

1 komentarz: