Budzik
zadzwonił. To już ranek. Dziś jest poniedziałek. Znowu szkoła.
Nie to że jej nie lubię, oceny mam całkiem, całkiem zresztą
rodzicom to i tak wszystko jedno czy zdam czy nie, więc się mnie o
nie nie czepiają.
Jest
tam jednak moja wychowawczyni, która jak by to ująć? „Za bardzo
się mną interesuje” Chce jak najwięcej o mnie wiedzieć. Chce
odkryć co Soubi w którym się skrycie podkochuje we mnie widzi. On
nie jest głupia, szybko się skapnęła co się kręci.
Jest
tam również moja koleżanka, jedyna jaką mam. Cała reszta
dziewczyn zwyczajnie się mnie boi. Yuiko z kolei, bo tak jej na
imię, się we mnie podkochuje. Nie udaję nawet że jest inaczej.
Taak, jest moją jedyną koleżanką i w dodatku jedyną w klasie
która nawet nie podejrzewa o nic w stosunku do mnie ze strony
Soubiego. Ona albo jest ślepa, albo głupia, a jako że obydwie
opcje są bardzo prawdopodobne to aż boję się odkryć która jest
prawdziwa.
W
szkole zawsze siedzę w ostatniej ławce, na bakier trochę jestem.
Na ogół mam gdzieś nauczycieli, jednak nie sprawiam im problemów.
Nie gadam na lekcji, bo z kim? Nie rzucam papierkami, bo nie mam
wrogów, również nie mam po co rzucać. Przeważnie siedzę w ławce
i piszę żeby nie było że nic nie robię. Na lekcjach często
rozmyślam o wszystkim i o niczym.
Przeważnie
myślę o Soubim. O jego długich blond włosach. I o tym jego
nieprzeniknionym spojrzeniu. O tym jak wygląda gdy ma włosy
związane w wysokiego koka. O tym jak wygląda z okularami i bez
nich. On jest śliczny to fakt. Ale chyba nie powinienem tak często
o nim rozmyślać.
Lekcje
w końcu się skończyły. Boże, jakie nudy.
Przy
bramie stał Soubi. Czekał na mnie jak zawsze z papierosem w ręku.
- Mówiłem ci żebyś tutaj nie przychodził.
- Mówiłeś, ale czy ja kiedykolwiek cię posłuchałem?
- Nie, a powinieneś, przecież musisz spełniać moje rozkazy.
- Tak ale tylko te sensowne.
Jakby
prośba o nieprzychodzenie pod moją szkołę ze względu na
wychowawczynię była bezsensowna.
- O tym nigdy nie wspominałeś. - wytknąłem mu.
- Być może masz rację. - nie kłócił się ze mną, wyją ca to paczkę papierosów w celu wzięcia kolejnego.
- Mówiłem ci żebyś nie palił przy szkole.
- Mówiłeś. Tak sam jak ja mówiłem że możesz do mnie zadzwonić zawsze o każdej porze dnia i nocy, a i tak nigdy nie zadzwoniłeś... nawet nie napisałeś – dodał po chwili.
- Jeśli sprawi ci to taką wielką przyjemność to dzisiaj do ciebie napiszę.
- Tak, chcę – uśmiechnął się do mnie – ale chcę też spędzić tochę czasu z tobą, Ritsuka.
Ucieszyłem
się. To lepsza alternatywa niż siedzenie cały dzień w domu.
- Wezmę tylko aparat i idziemy! - powiedziałem gdy szliśmy w kierunku mojego domu.
Lubię
robić zdjęcia, bo są dowodem, utrwalają daną chwilę. Uważam że
wspomnienia zanikają, jeśli nie mamy czegoś co by nam przypominało
daną chwilą. Dziś pomimo iż mam całą półkę z albumami z jego
zdjęciami żałuję że nie mam ich więcej. Żałuję że nie
zawsze zabierałem ze sobą aparat kiedy razem gdzieś wychodziliśmy.
Mam w pewien sposób niedosyt zdjęć Seimeia. Jednak nie mam ani
jednego zdjęcia moich rodziców. Nie zależy mi na posiadaniu zdjęć
tych osób. Wiążą mnie z nimi tylko więży genetyczne, nic poza
tym.
Idziemy
przez park. Jest naprawdę pięknie, pomimo że już jest jesień.
Lubię
przyrodę. Nie należy do nikogo, jest niezależna. Nie potrzebuje
kogoś by być. Jest piękna i silna, pozostawiona sama sobie.
Podziwiam
ludzi niezależnych. Podziwiam Soubiego, który nie potrzebuje
nikogo. Oprócz mnie, tak mi powiedział.
Nic
nigdy mi nie mówił o swoich rodzicach. Nie ma rodzeństwa, tak mi
się przynajmniej wydaję. Ma tylko mnie i swojego kolegę ze
studiów, z którym mieszka. Powiem szczeże, nie przepadam za tym
gościem. Nie dlatego że na każdym kroku klei się do Soubiego, bo
co mi do tego? Ale ma coś w sobie co mnie od niego odpycha.
Jednak
nie lubię świadomości że, że za tymi zamkniętymi drzwiami ich
pokoju, on się dobiera do Soubiego. Nie to że mnie to obchodzi co
oni tam ze sobą robią! Ale co jak Soubi da się omotać tej
ślicznej twarzyczce tego blondasa?!... nie no nie jest aż tak
głupi... Po swoim wyglądzie wnioskuje że gustuje on jednak w
szatynach. O czym ja myślę...
A
teraz znowu siedzę w szkolnej ławce, ostatniej w środkowym
rzędzie, czyli tam gdzie zawsze. Przede mną siedzi Yuiko, co chwila
się do mnie odwraca. Kiedy ta dziewczyna sobie daruje?
Nauczycielka
nieporadnie ucisza klasę. Na dobrą sprawę chyba nigdy jej się to
nie udało.
Dostałem
esemesa. Dobrze że wyciszyłem telefon. Od Soubiego:
„Jesteś
w szkole?”
Bez
zastanowienia odpisałem:
„tak”
„szkoda”
Odpisał
prawie od razu. „Ja też tego żałuję” pomyślałem patrząc po
klasie.
„o
której kończysz?”
Napisał.
„Za
dwadzieścia minut”
Po
co się będę bawił w godzinki? I tak chodzi mu o to za ile kończę,
a nie o której. Przyjdzie po mnie...
„przyjdę
po ciebie”
Kto
by się tego spodziewał?
W
sumie to dobrze że po mnie przyjdzie. Może znowu razem posiedzimy w
parku? Kocham tam z nim siedzieć, zresztą on też. Sadza mnie wtedy
sobie na kolanach i przeważnie całuję... Czyli robi coś czego ja
z kolei nie lubię! Choć z drugiej strony jest to całkiem
przyjemne... Co ja to mam jakieś rozdwojenie jaźni?! Powiedziałem!
Nie lubię tak to robi i basta! Pomimo że jest to przyjemne, to nie
nie lubię!
Dzwonek
zadzwonił.
- Ritsuka! Chciałbyś może... - zaczęła nieśmiało dziewczyna. Pewnie sporo ją to kosztowało.
- Nie mogę. - trochę niegrzecznie jej przerwałem. Trochę?
- Soubi? - zapytała zawiedziona.
- Tak.
Wyszliśmy
ze szkoły. Stoi. Oparty o bramę z papierosem w ręku.
Ubrany
był w golf w kolorze beżu, który przylegał do jego ciała. Do
tego miał na sobie jasnoniebieskie rurki i czarne trampki. Wyglądał
dobrze, jak zawsze zresztą.
I
te jego rozpuszczone długie blond włosy... i okulary które dodają
mu powagi.
Na
mój widok uśmiechnął się lekko.
- Witaj Ritsuka.
- C-cześć. - zarumieniłem się lekko
Dookoła
nas stało stadko nastolatek które patrzyły na Soubiego
wygłodniałym wzrokiem niczym pies na kość. Wszystkie sobie
wmówiły że jestem jego młodszym bratem, dlatego niektóre do mnie
zagadywały do mnie w celu zbliżenia się do „mojego brata”.
W
końcu ruszyliśmy. W ciszy szliśmy w kierunku naszego ulubionego
parku, nawet nie uzgadnialiśmy tego ze sobą.
Bez
słowa weszliśmy pod koronę naszego ulubionego drzewa. Bez
szemrania usiadłem na jego kolanach, i tak bym na nich wylądował.
Przytulił
mnie do siebie, tak dawno tego nie robił. Słodki zapach jego perfum
drażnił moje nozdrza , a spokojne bicie jego serca uspakajało
mnie.
Wtuliłem
się w niego jeszcze bardziej. Ciepło.
Zimny
jesienny wiatr utrzymuje się od tygodnia. Nie zapowiada się na
poprawę.
- Nie jest ci zimno? - zapytał czule.
On
tak samo dobrze jak ja wie że jestem „zimnokrwisty”.
- Nie to ty przecież siedzisz na ziemi. - wyszczerzyłem do niego moją klawiaturę.
Odwzajemnił
mój uśmiech jednak prawie od razu spoważniał. Szkoda, bo ślicznie
się uśmiecha. Zwłaszcza do mnie...
- Nie mogę do ciebie przychodzić w tym tygodniu. - oznajmił krótko.
- Dlaczego?! - spanikowałem. Czy postanowił w końcu dać sobie spokój? Czy w końcu znudziło mu się uganianie za mną?
- Mam sporo roboty na studiach.
- A – wyrwało mi się. Muszę mieć strasznie inteligentny wyraz twarzy, bo zaczął się ze mnie śmiać.
- Jak ty słodko wyglądasz... cóż się dziwić, przecież jesteś jeszcze dzieckiem...
- Jakim dzieckiem! Chodzę do drugiej gimnazjum! - nie jestem aż tak malutki, żeby mnie dzieckiem nazywać!
- Dobra, niech ci będzie, nastolatkiem o dziecinnym wyrazie twarzy.
- Skoro jestem takim dzieckiem, to dlaczego ci się podobam? Czyżbyś był pedofilem? - zapytałem prawie poważnie, w sumie to to pytanie chyba powinno paść dawno.
- Ritsuka – spojrzał mi w oczy. Ach te jego oczy, one mącą mi w głowie... - ty tylko z wyglądu jesteś dzieckiem, za to jesteś bardzo dojrzały emocjonalnie. Może nawet tak samo jak ja?
Zarumieniłem
się. Nie powiem, miło mi jest to słyszeć z jego ust.
- Ach gdybyś miał jakiś wpływ na swoje rumieńce, to zabroniłbym ci się przy mnie rumienić.
- Dlaczego? To przecież naturalne. - puścił jednak moją uwagę mimo uszu i zaczął odpowiadać na moje pytanie.
- Dlaczego? Bo jesteś słodki jak wisienka na torcie. Mam ochotę cię skosztować, delektować się twoimi ustami...
On
potrafi mówić jak nikt inny! Cóż powiedzieć, student literatury
Japońskiej. Ile on się naczytał i napisał poematów i wierszy...
ten romantyzm musiał mu się w końcu udzielić.
Soubi
nie potrafi powiedzieć zwyczajnie „fajnie” on powie „podoba mi
się”, on nie powie zwyczajnie „cześć” za to usłyszysz
„dzień dobry” albo „witaj” ZAWSZE!
On
ma klasę i piękny charakter oraz gust. Ma własne niepowtarzalne
zdanie na każdy temat, nie zależy mu na opinii onnych. Jedyną
opinią z którą się liczy jest moja.
I
te jego oczy! Wpatrzone we mnie jak w obrazek! Zawsze rozmarzone i
szczęśliwe z mojej obecności. Znowu się we mnie wpatruje. W moje
oczy, czarne jak węgiel.
- Przepraszam – szepnął mi do ucha.
Nie
wiedziałem o co mu chodzi, do momentu w którym mnie pocałował.
***
Po raz kolejny roszę was, moich czytelników (mam nadzieję że istniejecie tak w ogóle xD ) o komentarze! no bo ja nie wiem czy to jest dobre czy nadaje się do d... kosza znaczy się :D dlatego, piszcie, piszcie, piszcie!
A kiedy dodasz nast. notkę ? :)
OdpowiedzUsuń