środa, 6 marca 2013

Rozdział 9 - Wyjście

Moi kochani! Po pierwsze chciałabym was bardzo, ale to bardzo przeprosić za tak długą zwłokę! Wiem że czekaliście na nowy rozdział dłużej niż miesiąc i nie zdziwię się jeśli strzelicie na mnie focha, sama bym na siebie za to strzeliła..., ale czytajcie dalej bo tak naprawdę historia się dopiero zaczyna w tym rozdziale i chyba właśnie dlatego tak trudno mi się ją pisało. Rozdział pomimo długiego piania nie wyszedł mi tak jak tego oczekiwałam. Za mało opisów, za szybko i ogólnie jak zawsze za dużo dialogów, tak zdaję sobie z tego sprawę i obiecuje że coś z tym zrobię. (przynajmniej jeśli chodzi o przyszłe rozdziały) Ale pomimo licznych wad tej notki sens jaki chciałam przekazać został przekazany więc mamy mini sukces. A i mam małe ogłoszenie: Szukam korektora dla tego bloga! Jeżeli ktoś z was jest zainteresowany to proszę o kontakt pod adres: dilla_chan@vp.pl  po napisaniu do mnie podam szczegóły dotyczące współpracy (na czym miałoby to polegać, co musiałby robić taki korektor itp.) W zamian oferuje takie atrakcje jak: przeczytanie jako jeden z pierwszych nowy rozdział, posiadanie wpływu na opowiadanie (w małym stopniu, ale zawsze) no i znajomość z taką ciekawą osobistością jaką jest autorka xD Mam nadzieję że ktoś się zgłosi... a tym czasem MIŁEGO CZYTANIA!!!

    Soubi! - podbiegłem do niego - Soubi, Soubi, Soubi! - przytuliłem go mocno. 
  • Cześć. - pogłaskał mnie po głowie - Miałem nadzieję ze na ciebie wpadnę. 
  • Co tam u ciebie? - zapytałem, nie widziałem go zaledwie kilka dni, a było to dla mnie jak wieczność.  
  • Zdałem egzamin, znalazłem współlokatorkę...
  • No to dobrze! - ucieszyłem się. 
  • A tobie jak się mieszka z bratem? 
  • Ech... Seimei jest w porządku, ale Shinara... wredna małpa i tyle. 
   Chodziliśmy po okolicy i rozmawiałem z nim o domu, zaręczynach i naszyjniku babci. A on ze zrozumieniem słuchał i co jakiś czas przytakiwał. 
  • Soubi, on chce się z nią ożenić, z tą... 
  • Ritsuka - przerwał mi - jeśli on ją kocha to tobie, ani nikomu innemu nic do tego...  
  • Ale Soubi! On tego nie rozumie że ja cie kocham, a ja mam zrozumieć że on ją kocha? 
   Westchnął. 
  • Życie nie jest sprawiedliwe - przytulił mnie znowu - kiedyś to może zaakceptuje... 
  • Ritsuka! Szukam cię po całej okolicy! Już myślałem ze się tu zgubiłeś czy coś! - krzyczał na mnie Seimei, pewnie nie byłby tak zły gdyby nie było tu ze mną Soubiego. 
  • Przepraszam. - puściłem Soubiego - Nie potrzebnie się martwiłeś...
  • Właśnie widzę... - spojrzał na mojego chłopaka. 
  • Dzień dobry, Seimei. - powiedział jak najgrzeczniej mój anił którego w dalszym ciągu trzymałem w objęciach.
   Mój brat i mój chłopak mierzyli się wzrokiem. Sei patrzył na niego ze złością, a Sou ze stoickim spokojem. (dla ludzi którzy się pogubili, Sei-Seimei, Sou-Soubi, dop.aut.) 
  • Nie powinieneś go tak ciągać po okolicy, zwłaszcza ze ma lekce do zrobienia...
  • Masz racje, przepraszam. - odpowiedział potulnie zanim zdążyłem mu powiedzieć "nie mam nic zadane". 
  • Zbieraj się. - powiedział do mnie brat - Shinara zrobiła obiad. 
   Spojrzałem smutno na Soubiego. 
  • Cześć, zadzwonię do ciebie. 
  • Cześć... - powiedział zrezygnowany.

  • Miałeś się z nim nie spotykać! - ryknął gdy tylko zamknął drzwi wejściowe. 
  • Nie, Seimei ty tego chciałeś, ja nigdy nie powiedziałem że nie będę się z nim spotykać! 
  • Tak! Ja tego chce bo cie kocham i nie chce byś był skrzywdzony przez tego studencika! - uspokoił się - Proszę...
  • To ja ciebie proszę. Jak mnie skrzywdzi to...
  • To będzie za późno! 
  • Nie to wyjmę z tego naukę... Seimei, mogę się z nim spotykać? - zapytałem błagalnie. 
  • Nie. - powiedział stanowczo, ale spokojnie. 
  • Dlaczego? 
  • Nie dyskutuj, do lekcji. 
   Dzisiejsza lekcja brzmi: "Kiedy rodzice nie mają dobrego argumentu, to od razu interesuje ich szkoła". 
  • Nie było nic zadane. - zagiąłem go. 
  • Mam cię przepytać? 
  • Proszę bardzo. - wyjąłem zeszyty - Pytaj. 
   Tego się nie spodziewał. Wierzcie mi, jego mina jest świetna, no powala mnie na kolana. 
  • Ale w tych zeszytach w zasadzie są same tematy 
  • No wiesz... na pierwszych lekcjach w nowej szkole nauczyciele są dla mnie mili i nie wrzucają mnie na głęboką wodę. 
   Chyba wytrąciłem mu broń z ręki. Tak, tak udało mi się to.
  • I tak się z nim nie spotkasz... oddaj mi swój telefon. - poprosił. 
  • Po co? 
  • Daj. 
   Z wahaniem, ale wyciągnąłem go i mu podałem. Niczego nie podejrzewający zrobiłem największy błąd tego dnia.
  • Po co ci on? - zapytałem.
  • To proste. - uśmiechnął się - Bez niego nie będziesz w stanie zadzwonić do Soubiego. 
   Opadła mi szczęka. Jaki ja jestem głupi! Wkurzyłem się. Poszedłem do siebie do pokoju  i położyłem się na łóżku. Zacząłem płakać ze złości. Boże jaki ja jestem głupi!

   Po piętnastu minutach  rzucania się po łóżku zakukał ktoś do drzwi. 
  • Ritsuka. mogę wejść? - zapytała przez drzwi Shinara .
  • Czego chcesz?
  • Pogadać. 
  • Wejdź... - co ona do licha chce ode mnie? - O czym chcesz gadać?
  • Ritsuka, nie obchodzi mnie co o mnie myślisz. Ale nie pozwolę utwierdzał się w powierzchownej opinii o mnie, nic o mnie nie wiedząc. 
  • Nie rozumiem. - o czym ona do cholery bredzi?!
  • Ritsuka, co ty właściwie o mnie wiesz? Co o mnie sądzisz, tak szczerze. 
   Zamyśliłem się. Powiedzieć prawdę czy nie? A co mi tam, powiem prawdę. Prosiła to jej powiem - jakby sama nie wiedziała co o niej myślę. 
  • Uważam że jesteś zdzirą która nie zasługuje na mojego brata. 
   Pokiwała głową. NIC nie powiedziała! Zachowała spokój i w ogóle... jestem w szoku. 
  • Uważasz tak bo byłam striptizerką, prawda?
  • Tak. - to chyba oczywiste, widać nie dla wszystkich. 
  • A wiesz chociaż, dlaczego to robiłam? Bo musiałam. Bo musiałam jakoś utrzymać siebie i młodszego brata...
  • Ale jak to? - zrobiłem głupią minę - A co z rodzicami?
  • Ojciec odszedł dawno temu, a matka popadła w alkoholizm po tym jak nas zostawił, ale to dopiero kilka lat później, kiedy dowiedziała się że ułożył sobie życie z inną kobietą. 
  • Nie interesował się wami? - zapytałem.
  • Nie.
  • A alimenty?
  • Matka przepijała wszystko. Nie było co do gara włożyć i zaczęła nas bić... Ja miałam wtedy siedemnaście lat, ale już wiedziała że muszę coś z tym zrobić. Gdy stuknęła mi osiemnastka to zaczęłam pracować w tym klubie, wcześniej pracowałam jako kelnerka, ale to były marne pieniądze. A nie mogłam pozwolić by mój młodszy braciszek wylądował w jakimś przytułku, w dodatku z dala ode mnie. 
  • Ale nie było innych prac? - zapytałem - Naprawdę nie mogłaś robić nic lepszego?
  • Ritsuka zrozum. Byłam młoda, zagubiona, potrzebowałam pieniędzy na tyle dużo by utrzymać siebie i brata oraz mieć na jakiś start w życiu. 
  • Robiłaś to dla niego? Dla brata? 
  • Ritsuka, czasami dla najbliższych jest się w stanie zrobić wszystko. Oddać organ, zostać striptizerką czy nawet zniknąć z ich życia dla ich dobra. 
   Teraz dobrze widzę jak bardzo się myliłem co do niej. Ona wcale nie jest sama z siebie taka chamska. To życie ja tego nauczyło. 

  • Przepraszam. - powiedziałem - Naprawdę przepraszam . Mówię to szczerze. - Pierwszy raz bez przymusu - Wcześniej nic o tym nie wiedziałem. 
   Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie. 

  • Czasami mylimy się dlatego że nic nie wiemy. Myślę że tak właśnie jest z tobą i Seimeiem. On nie akceptuje ciebie i Soubiego bo nic o was nie wie. 
  • Ale on nie chce nic wiedzieć! On nawet nie chce nic o nim słyszeć! On żąda abym to skończył... 
   Shinara spojrzała się na mnie jakby się nad czymś zastanawiała. 

  • Naprawdę go kochasz, prawda? - zapytała retorycznie. 
  • Soubiego? Jak nikogo innego na świecie. 
  • No to na co czekasz? Leć do niego! 
  • Ale Seimei...
   Przerwała mi ruchem dłoni. 

  • Ja się tym zajmę. Jeśli się komuś za to oberwie to tylko mi. 
   Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Ta dziewczyna coraz bardziej mnie zaskakuje. Najpierw  się okazuje że nie jest zdzirą - jak myślałem - a teraz jeszcze mi pomaga. 

  • Na pewno mogę?
  • Leć!
   Nie trzeba mi było tego powtarzać. Złapałem za pierwszą lepszą bluzę i miałem już leciec przed siebie kiedy powiedziałem do Shinary:

  • Dziękuje. Ty wcale nie jesteś taka zła jak myślałem. 
  • Dzięki. - prychnęła. 

   
   Powietrze na zewnątrz było rześkie. Biegłem cały czas. Nawet przez głowę mi nie przeszło aby zadzwonić i dowiedzieć się czy w ogóle jest w domu. 
   Na dworze już się ściemnia. Latarnie zaczęły się świecić. Zrobiło się ładnie, romantycznie wręcz. 
   Dobiegłem do jego mieszkania. Serce waliło mi jak oszalałe, choć nie wiem dlaczego. Zapukałem w drzwi. Miałem szczęście - był w domu. 

  • Ritsuka? - zapytał - Co ty tu robisz? - przytulił mnie do siebie. 
   Widać że sprawiałem mu tym przyjemność. Taka mała rzecz, a cieszy. 

  • Stęskniłem się...
  • Przecież dzisiaj się widzieliśmy. - zaśmiał się. 
  • Przy moim bracie to nie to samo... - chciałem coś jeszcze powiedzieć, ale mnie pocałował. 
   Wziął mnie na ręce i zaprowadził do swojej sypialni. Na łóżku miał porozrzucane papiery - pewnie mu przerwałem naukę. Posadził mnie na łóżku a następnie rzucił papiery na podłogę.

  • Nie przeszkadzam przypadkiem? - zapytałem.
  • Ritsuka ty nigdy nie przeszkadzasz. - powiedział i mnie pocałował. 
   Całował mnie mocno i tak jakbyśmy mieli już się nigdy nie całować. Jakbym zachorował na coś i miałby być to być mój ostatni pocałunek z nim. 
   Chciałem o tym z nim wcześniej porozmawiać, ale wstydziłem się. 
   Podjąłem jakiś czas temu decyzję. I zupełnie nie obchodzi mnie co o tym myśli mój brat. I mam to gdzieś że jestem za młody - choć w świetle prawa już nie. Ja chce to z nim zrobić. Chce by był moim pierwszym. 
   W dalszym ciągu mnie całując złapał za moje biodra i posadził sobie na kolanach. 
   Oderwałem się od niego. 

  • Soubi, ja... - zarumieniłem się - ja... ja... ja chce... - westchnąłem. 
   W tym czasie kiedy ja próbowałam się wysłowić on był zafascynowany moimi wypiekami na twarzy. Co za typ...

  • Soubijachceabyśbyłmoimpierwszym! - powiedziałem szybko na jednym wdechu z wielkim burakiem na twarzy. 
   Wywalił oczy. Spodziewałby się chyba wszystkiego, ale nie tego. Przełknął ślinę i spuścił głowę. Miał taką samą minę jak wtedy kiedy pytałem się go o Seimeia za czasów kiedy "nie żył". 

  • Ritsuka przemyślałeś to w ogóle? - zapytał - Z tym nie można się śpieszyć. 
  • Jestem pewny! - podniosłem się lekko - Kocham cię! I chce tego! Nie zależnie od tego co sobie pomyśli mój brat i inni. To moje ciało, a to nasz związek i nasze sprawy, nie ich! Oni za nas życia nie przeżyją.
  • Zgadzam się, ale czy ja w ogóle mam tu coś do gadania? - zaśmiał się. 

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! *-* Nie mogę doczekać się, kiedy dodasz kolejny. Um, um. Tylko dodaj troszeczkę szybciej, plooooooose! *_* Shinara nie jest taka zła, nawet ją polubiłam. ^_^ Awwww.. Ritsu. <3 uroczo. c: pisz, pisz. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj,
    och coś zaczyna się interesującego dziać, o przeszłości Shinary trochę się dowiedzieliśmy, i Ritsuka trochę inaczej na nią popatrzył, zwłaszcza, że pozwoliła mu wyjść do Soubiego. Końcówka wspaniała, tak Soubi nie ma ni do gadania ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. O MATKO!!!!!!! CUDNE ! ! ! ! Daj więcej..... Dużo weny zyczę, oj bardzo dużo :D Kiedy nastepne rozdziały? Pozfrawiam gorąco :PP

    OdpowiedzUsuń
  4. hoho miłość rośnie wokół nas ^^ robi sie gorąco :D

    nov25

    OdpowiedzUsuń
  5. kIEDY NASTĘPNY ROZDZIAL ? PORZUCILAS BLOGA ??

    OdpowiedzUsuń